Category Archives: filc

Smerfetka

Smerfetka

To jest Smerfetka następnej generacji 😉 , ta z filmu fabularno-animowanego. Wymiary prawie się zgadzają. To znaczy jest raczej wzrostu 4 jabłek (a wszyscy przecież wiedzą, że powinna być 3 😉 ), ale może dałoby się jakieś 3 duuuże poszukać 🙂

2Zdjęcia robione już w czasie drogi (na proszone urodziny) i nie udało mi się uchwycić obcasików tej niebieskiej damy 🙁 W czasie filcowania okazało się – ku mojemu dziwieniu – bo jakoś nie miałam na uwadze takiego jej wyważenia – że stoi na własnych nogach – a właściwie szpilkach 🙂 No ale zdjęć nie ma 🙁 Powstaje kopia, bo Miśka zamówiła sobie na urodziny: „mamuś ja też poproszę Smerfetkę na urodziny i… Papę i… całą wioskę” 😉 – może ją się lepiej da obfotografować (Smerfetkę oczywiście, bo zamieszkania u nas wszystkich 101 jakoś nie widzę :))

1

 

broszki

broszki

Broszka – od roku leżą u mnie kołnierzyki dla dziewczyn, które owych broszek (jako wykończenia) doczekać się nie mogą. Nadarzyła się więc super okazja (projekt dla kreatywnie.com), aby się pozbyć choć czegoś z pudła „dokończ, popraw” 🙂

Najpierw niedźwiadek – wiosenny, bo się budzi z zimowego snu (choć to nie takie oczywiste, jeśli się popatrzy na miśki w poznańskim zoo ;)) 10

11I mniej „wyjściowa” wersja 🙂12

Misiek jednak nie nadawał się na wykończenie kołnierzyków. Jak widać jest maleńki i ledwo chowa się za nim mała agrafka i to w wersji pionowej – bałam się, że dziewczyny się ukłują w szyję 🙁
Ale znalazł już (troszkę starszą o od moich dziewczyn) właścicielkę i na pewno się nim dobrze zaopiekuje!
Właściwie strach przed tym, aby sobie dziewczyny broszką krzywdy nie zrobiły, był jednym z powodów pozostawienia tego tematu na tak długo. No ale skoro dostałam takie zadanie, to trochę poszukałam i udało mi się zakupić agrafkę z takim zabezpieczeniem przed otwieraniem – super działa (może to istnieje już od dawna i to dla większości oczywista sprawa, ale ja nie miałam o tym pojęcia 🙂 )!43
 W miejscu otwierania igły jest takie kółeczko, które dopiero po obróceniu o 180 stopni pozwala na jej odhaczenie.
 Powstały więc następne – bezpieczne broszki do kołnierzyków.
Jeśli ktoś miałby wątpliwości, to są przylatujące ptaki 🙂 I klucz zaczyna się od tego największego!1I dla zobrazowania wielkości:2Druga, to widoczek z bocianem – wiem, że ciężko go dojrzeć, ale naprawdę jest: maleńki zwiastujący wiosnę bociek.5Ta broszka po prawej nie jest wcale jakaś większa – tak coś aparat przekłamał rzeczywistość 🙂6Na kołnierzykach prezentują się tak:789
Młodsza zgodziła się też być modelką i zdecydowanie są to najładniejsze zdjęcia tych broszek – oczywiście moim maminym zdaniem 🙂1314

 

otulić telefon

otulić telefon

Post naczekał się na troszkę mojego wolnego czasu – bo miało być „otulić telefon na zimę” i choć teoretycznie zima kalendarzowa jeszcze jest, to przy tych temperaturach ciężko mówić (pisać) o zimnie 😉

Zostałam poproszona o zrobienie etui na telefon. Mam nadzieję, że właścicielce chodziło o to by ów gadżet miał cieplutko, bo bezpieczniej… sami zobaczycie;)

Dostałam tylko jeden wyznacznik – „brak różowego”. Kiedy mam tak mało danych, to pojawia się dużo pytań. Gdzie telefon będzie noszony- torebka, kieszeń? Czy ozdoba na etui ma być płaska, czy wypukła? itp
Na szczęście dostałam wymiary telefonu 179x92x3 mm – więc czy moja dekoracja będzie wypukła, czy nie, nie ma większego znaczenia – i tak nie zmieści się do kieszeni 😉

Po rozrysowaniu wymiarów wydał mi się to strasznie wielki komin – nawet jako kompletny ignorant w dziedzinie elektronicznej sprawdzałam czy w ogóle istnieje taki telefon, czy coś pokręciłam – był, więc postanowiłam pójść za pierwszym skojarzeniem.

2

Ale takie zwykłe ceglane etui może mieć każdy, więc trzeba było coś dodać. Może kogoś kto ten komin buduje lub naprawia.
Średnio równe cegły w kominie + ktoś co coś buduje lub naprawia + bajka = Pat&Mat

1Ich nie da się nie lubić, więc jest nadzieja, że właścicielce się spodoba 😉

3Mam tylko jedną wątpliwość – Czy ci dwaj dają jakąś gwarancję bezpieczeństwa telefonu, zwłaszcza, że mają ze sobą młotek 😉

4

 

znajdź różnicę ;)

znajdź różnicę ;)

Można powiedzieć, że ostatnio zajmuję się właśnie produkcją czegoś w tym rodzaju. Tzn. produkuję kopie czegoś co już wcześniej powstało. Wbrew pozorom nie jest to łatwa praca – niektóre różnice są więc planowane, inne mniej 😉

Pierwszy jest notes z miśkiem (na imieniny dla chrześniaczki) – taki sam, a jednak nie 🙂

2

1I zapakowałam go w papierową torebkę 🙂

1To tak żeby na opakowanie też poświęcić dużo czasu 😉 Takiej torebki na prezent, to nie ma w żadnym sklepie – i o to w tym wszystkim chodzi!
I jeszcze zbliżenie papierowo – „skórzanych” dyndadełek.

2

 

Room on the Broom

Room on the Broom

Gdy Martusia miała 18  miesięcy tatuś przywiózł jej ze Szkocji śliczną książeczkę – wiecie taka rekompensata 4 dni nieobecności 😉 Książeczka choć w języku angielskim stała się jej ulubioną. Miałam w tamtym czasie wrażenie, że zasada „mówić wolno i wyraźnie, a każdy zrozumie :)” świetnie się do niej stosuje.  Tak jakby rodzaj używanego języka nie miał znaczenia – a przynajmniej nie przeszkadzał on w przyswajaniu treści, które były jakby ponad tym.

No ale wracając do książki.

Room on the Broom (Miejsce na miotle) Julii Donaldson.
rysunki Axel Scheffler

1

Czytaliśmy książeczkę po angielsku, tłumacząc nieudolnie wierszyk na polski i trochę się wkurzając, że nie wydaje się tak fajnie w Polsce książek dla małych dzieci. Jakież było moje zaskoczenie gdy we wrześniu 2013 natknęłam się na polskie tłumaczenie (Michała Rusinka) książki. Fajnie, że przetłumaczyli, ale wydanie… to nie to samo. Trochę później (w październiku 2013) podczas Warszawskiego Festiwalu Filmowego premierę miała 26 minutowa ekranizacja książki – moim zdaniem zgrabniej w nim brzmi w wierszyk. Ale z wierszykami chyba tak to już jest, że albo dosłowniej albo ładniej 🙂 – nie doszukałam się kto robił to drugie tłumaczenie.

No ale dziewczyny zobaczyły i oszalały! – Marta po raz wtóry.
Dały mi trochę czasu na dokończenie spraw świątecznych, ale już 27 grudnia nie było odwrotu (trochę trwało, bo choróbsko nie pozwalało mi nawet trzymać za długo igły w ręce) – ale już jest!

room-on-the-broom1

– warkocz i kokardę

room-on-the-broom4
– różdzkę (z fimo)
room-on-the-broom3

– kapelusz
room-on-the-broom6– buty (mają nawet sznurowadła- ale aparat nie chciał mi złapać ostrości)

room-on-the-broom2

– i kociołek (też z fimo)

room-on-the-broom5
Myślałam, że się jedną lalką nie podzielą (bo szaleństwo jest wielkie) i równocześnie zaczęłam robić drugą wiedźmę (mam głowę) – ale nie, dzielą się! Problem jest inny. „Musisz mamuś zrobić jeszcze kota, psa, ptaszka, żabę miotłę, siedzenia, muchomory i kijek i kwiatek i kość …” smoka odmówiłam 🙂

uzupełnienia

uzupełnienia

Jeszcze jeden prezent świąteczny.
Prezentuje się tak późno, bo po pierwsze troszkę się u nas zasiedział, a po drugie choróbska nie dają siły na pobyt przed komputerem.

1Powstał w ramach uzupełniania szopki .
Ale jak się robi figurki w dość dużym odstępie czasu (i tych pierwszych się nie widzi), to się pewnych wpadek nie uniknie. I tak pasterz jest troszkę większy od reszty. Następne postaram się porządnie wymierzyć 🙂
A ten oto pasterz – nazwany Szymonem – to ma teraz życie (owiec się jeszcze nie dorobił), więc sobie siedzi i słucha muzyki – ponoć nie przeszkadza 😉

 

Mikołaj się szykuje

Mikołaj się szykuje

Najpierw w szaleńczym tempie wszystkiego poszukuje.

2

Gdy już wszystko znajdzie to wydaje mu się, że da radę ubrać się z zapiętym paskiem.
3Ale brzuszek troszkę za duży 😉

1

 

Najpierw skarpetki i czapka.
4

Potem już tylko buty.
5

I może się szykować w długą podróż.
6

Do wszystkich grzecznych powiedział, że dojedzie. Gdyby 24 lub 25 ( u mnie wtedy do domu się wkrada) jego nie było lub jakiś pozostawionych paczuszek – to naszykowałam trochę zdjęć, dla ułatwienia policyjnych poszukiwań.
99 9 8 7

imię: Mikołaj zwany Świętym (czasami dla jakiegoś dziwnego kamuflażu w niektórych rejonach przyjmuje jakiś pseudonim – Gwiazdor, Dziadek Mróz czy jakieś inne)

wzrost: 34 cm (czyli jak na moją produkcję to olbrzym)

waga: 246 gram

inne:
widywany jest:
– z czapką lub bez
– w butach, skarpetkach lub z gołymi stopami
– w odpiętym lub zapiętym pasku
– czasami dla niepoznaki ściąga okulary ( ale słoneczko świeciło za krótko i nie dałam rady uwiecznić na zdjęciu)

opis charakteru (tzn. wnętrza 😉 ):
– generalnie miły i przytulny – w 99,999% składa się z wełny
– musi realnie patrzeć na świat i wszystko twardo trzymać, więc okulary i klamra paska są metalowe

To jest wersja oficjalna całego procesu przygotowań – ponoć jakieś fotki posiadają też paparazzi 🙂

 

dwie bombki

dwie bombki

Jeszcze się nie zaczął adwent, a u mnie już bombki – to efekt kolejnego zadania dla kreatywnie.com

Pierwsza bombka była inspirowana takimi decoupagem przestrzennym w wykonaniu pani Doroty

Bardzo mi się zawsze takie bombki podobały, a obiecałam sobie, że nie będę wchodzić w kolejną dziedzinę, więc decoupagu nie tykam 🙂 Postanowiłam poradzić sobie używając czesanki i igły do filcowania.
1

Renifer i gwiazdki to cekiny – ale bałwan już całkowicie wełniany 🙂
Bombkę bym najchętniej jeszcze filcowała dalej- ale przy każdym wkłuciu bałam się, że styropianowa kulka w środku się rozwali- więc sobie odpuściłam.

3

Przy pracach świątecznych zawsze mi brakuje czesanki w kolorze złotym – miałam już kilka pomysłów jak by ją tu zrobić (np. : złoty spray) ale zawsze mi szkoda czesanki by tak eksperymentować.

Druga bombeczka składa się ze 102 kuleczek, w 26 kolorach (można liczyć 😉 ),robionych na sucho. Pewnie na mokro byłoby dużo szybciej – no ale co zrobić jak człowiek ma wstręt do mokrej wełny.

2Robiąc tylko po 3 takie kuleczki dziennie, da się taką bombeczkę mieć akurat na wigilię 😉
Przez zmianę koncepcji zostały mi jeszcze 52 kuleczki – zaplanowałam z nich prezenty na mikołaja, ale o tym ci… 😉

 

 

zatrzymać kolor – jesienny portfel

zatrzymać kolor – jesienny portfel

Niekoniecznie na pieniądze!
Samego portfelika nie robiłam – nie cierpię mokrej wełny, więc taki gotowy ufilcowany z wszytym zameczkiem, zdobyłam ze sklepu Kreatywnie.com

Moje są ozdoby na nim (wyjątek stanowią ptaszki – one są drewniane – choć jeden ma filcowy brzuszek 😉 ):
1

2

3

4

 

Co tu więcej pisać.

Uważam, że mamy 5 pór roku: zima, wiosna, lato, jesień i to paskudztwo pomiędzy 😉

Nie lubię świata bez kolorów – a już wielkimi krokami zbliża się to  „mleko” na niebie i ta szarość wszędzie.
Mój znajomy żartował kiedyś, że łatwo zapamiętać to kiedy się urodził, bo „w najgorszym miesiącu roku i w najgorszym dniu tego miesiąca” – i wszyscy wiedzą o jaki dzień chodzi. Ciekawe czemu ludzie urodzeni w listopadzie nie lubią tej pory roku (powinniśmy być bardziej odporni – bo to właśnie z tym spotkaliśmy się na dzień dobry 😉 ), a może to nikt jej nie lubi? Ja to muszę ją nawet przetrwać – byle do zimy, z takim ostrym – mroźnym co prawda – ale słoneczkiem.

sowa

sowa

A właściwie dwie sowy i jedna sówka 😉

Wybrałam sobie filc akrylowy, lazurowy i czesankę wełnianą w kolorze czekolady – to zdecydowanie mój ulubiony zestaw kolorystyczny (według mojej pani plastyczki z podstawówki, kolory nie nadające się do połączenia – ale ja tak zawsze na przekór 😉 )
Wymyśliłam sobie postać prosto ze Stumilowego Lasu, ale moje dzieci nie stwierdziły podobieństwa.

4Zrobienie czegoś tak płaskiego, to dla mnie wyzwanie. Sam filc akrylowy ma już swoją grubość, a konieczne było użycie dwóch warstw – by zakładka prezentowała się dobrze z obu stron

2
Skoro dwie warstwy, no to sowy też dwie.
3

Zdjęcia powyżej prezentują też sówkę nr 3 – zwaną dyndadełkiem.  Dziewczynkom podoba się najbardziej właśnie ona, oczywiście wymagała zdecydowanie mniejszego nakładu pacy – czasami to się człowiek zastanawia po co się wysilać. 😉
1