Tym razem prace nie są moje.
Pierwsza Miśki (lat 5)druga Martuśki (lat 7)
Obie wręczone tatusiowi z okazji jego święta.
PS. Mama pomagała tylko naciągać materiał przy kolorowaniu.
W składzie (od lewej):
Szeregowy
Skipper
Kowalski
Rico na urlopie 😉 Jakiś powód nieobecności musi być (bo przecież nie jest to brak mojego czasu 😉 ) A żeby był komplet, reszta w podróż portret zabiera 🙂
Ostatecznie malowany Rico posłużył jako dekoracja pudełka, w którym zamieszkała pozostała część jednostki. Oczywiście zdjęcia brak, więc jeszcze jedna wspólna fotka na zielonej trawce. Co prawda mało widać, że ona zielona, bo akurat dziś był chyba światowy dzień koszenia trawy 🙂 i żadnej ładnie rosnącej nie udało nam się spotkać.
Można zmieścić całą ścianę majsterkowicza w małej kopercie – trzeba się tylko troszkę postarać 😉
Starałam się uzyskać efekt 3D, a całość ma 16 x 17cm więc nie było prosto. Cięcie kostek taśmy na 3 części, to nie jest fajna sprawa, a i tak jak się zerknie bokiem to je widać – zastanawiam się czemu robią je tylko białe.
Już myślałam, że wymyślanie zajęć na parę godzin kilka dni z rzędu mamy – przynajmniej na jakiś czas – za sobą. Pogoda taka ładna, można wyjść na cały dzień i świetnie bawić się na powietrzu… A tu nic z tego. Mamy ospę 🙁 Znaczy dziewczyny mają i zanosi się, że nie razem tylko jedna po drugiej. Pozostaje nam więc wyobrazić sobie, że jest bardzo brzydko za oknem 😉
Pomysł nie jest mój, znalazłam go u Marthy Stewart.
Efekt naszej pracy jest mniej imponujący, ale dziewczyny zrobiły balon praktycznie same.
Fotorelacja z przebiegu prac 🙂
Pierwszy kontakt z klejem – z lekkim dystansem (zwłaszcza, że mama wysypała go z kartonika, zalała wodą i stwierdziła, że to klej – a to tylko galaretkowata paćka. Ale jak już się rozkręciły…
No i koniecznie trzeba było coś pomalować, skoro tych oblepionych balonów się nie da (próbowałyśmy suszyć suszarką – ale to nic nie daje, trzeba odczekać swoje), więc chociaż kubki.
Tego dnia Miśka postanowiła malować prawą – już sama nie wiem, „któro-ręczna” ona jest 😉 Choć zdecydowanie ładniejsze bohomazy wychodzą lewą 😉
Tworzenie balonu – Miśki troszkę jakby mniej na zdjęciach, bo w początkowym etapie obraziła się za brak niebieskiej wstążki w domu.
No i efekt końcowy.
Oczywiście momentalnie znalazły znalazły praktyczne zastosowanie, bo latają nim peppy – dość bym tak powiedziała niebezpiecznie lub z jakimiś turbulencjami co najmniej 😉
A teraz taki dodatek. Widać, że Martusia pójdzie w mamy ślady, bo już teraz tworzy coś z niczego – opaska dla lalki powstała z resztek malowanego kubka.
Chcąc przegonić zimę wzięłam udział w wymiance na forum craftladies.
Zasady są takie, że nie wiadomo, aż do końca zabawy kto i co robi – więc emocje zawsze wielkie!
Ja trafiłam na Tobatkę (tu są jej dzieła), która przez przypadek, przy poprzedniej wymiance robiła prezent mi – uroczą klamrę i owocowe dyndadełka. Klamra często gości na moich włosach- bardzo ja lubię, a owoce (po konfiskacie z małych łapek), przyczepiły się do kuchennej półki.
Ale wracając do wiosny:)
Chciałam by było ciepło, ale nie tak bardzo kwiatowo – i wymyśliłam poranną rosę. Wiedziałam więc co chcę Tobatce namalować, a dopiero potem powstał pomysł gdzie go umieścić. Zamiłowanie do kuchni właścicielki nawet mi pasowało to tej rosy (a właściwie do tego skąd ona się bierze;))
Postanowiłam fartuszek wykonać dwustronny (zawsze można się z jednej strony upaprać;))
W ostatecznej wersji na stronie gazetowej powstały jeszcze czerwone proste kwiatki – ale nie zdążyłam zrobić fotki.
Ja dostałam prezencik od alveaenerle – możecie sobie zerknąć jakie cuda potrafi stworzyć. A to wyczarowała dla mnie:
Miałam w liście napisane, że to pasek, ale zastanawiałam się jak go zawiązać (głośno). Towarzyszące mi dziewczyny (jak przy każdej paczce) założyły mi to na szyję i powiedziały „Mamuś teraz będziesz papież” 🙂 Chyba duże wrażenie zrobiło na nich to oczekiwanie na ubierającego się papieża Franciszka:)
Taka mała dygresja związana z tym czekaniem na nowego papieża. Dziewczyny siedziały u taty na kolanach i tłumaczył im, że zaraz wyjdzie, tylko się ubierze. Jak większość pewnie dobrze wie – trochę to trwało (zwłaszcza dla 5 i 3 latki). Po jakimś czasie Dymiśka skomentowała to tak: „Ubiera się i ubiera, jak my na spacer” 😉
Pasek jest przepiękny. Super pasuje mi do większości ubrań. I w ogóle fajnie dostać coś tak precyzyjnego, a jednocześnie tak trafiającego w gust!
Zabezpieczyłam wszystko, stół, podłogę, dzieci- w sensie ubrania ( co im się najbardziej spodobało- bo pytały czy są śmieci 😉 ) i zabrałyśmy się do pracy.
Jak pstrykałam zdjęcie, to zauważyłam, że jeszcze włosy się nie nadają, więc przerwa na fryzjera była:)
A to efekt dzisiejszej pracy
Dziś tylko niebo i chmura, projekt dość skomplikowany – na efekt końcowy przyjdzie trochę poczekać.
Ta karteczka powstała z okazji rocznicy ślubu moich znajomych. Jest malowana – oryginał to figurka, ale ja jeszcze z rzeźbą się aż tak nie zaprzyjaźniłam:)
Zdjęcie dość kiepskie, miałam jakieś inne jak ją malowałam (widać, że z innej perspektywy malowane) i nowsze (albo bez zabiegu jakiejś dziwnej sepii) – nie jest ona taka jednobarwna.
To były prezenty z różnych okazji i dla różnych osób, ale ja je sobie sztucznie pogrupowałam. Łączy je podobny sposób wykonania tła, czyli malowanie różem, fioletem i ich odcieniami.
zegar – poza mechanizmem w całości wykonany z papieru
termometry – to taka wersja kartki z podziałką temperatury – na 100% nie ma w niej rtęci, ale co?, nie mam pojęcia – ja kupuję takie termometry z okropnymi kaczkami, kurczakami itp. w marketach za 3,50 i odrywam od nich „probówkę” 😉
i wersja mniej różowa, dla mnie osobiście bardziej zjadliwa;)