Monthly Archives: czerwiec 2010

róż

róż

To były prezenty z różnych okazji i dla różnych osób, ale ja je sobie sztucznie pogrupowałam. Łączy je podobny sposób wykonania tła, czyli malowanie różem, fioletem i ich odcieniami.

zegar – poza mechanizmem w całości wykonany z papieru

kartka – ta z okazji chrztu

termometry – to taka wersja kartki z podziałką temperatury – na 100% nie ma w niej rtęci, ale co?,  nie mam pojęcia – ja kupuję takie termometry z okropnymi kaczkami, kurczakami itp. w marketach za 3,50 i odrywam od nich „probówkę” 😉

i wersja mniej różowa, dla mnie osobiście bardziej zjadliwa;)

mikołaje

mikołaje

Mikołajki super kalendarz!

Minusem jest jednak to, że gdy się chce wykonać je bardzo małe (te ze zdjęć mają około 1,5 cm w podstawie i jakieś 2 wysokości), to ciężko włożyć do środka coś innego jak malutkie cukierki. No i pracy sporo, bo tu wycinałam wszystko osobo twarz, wąsy, brodę, pompony…, ale dzięki temu były one bardziej przestrzenne.

Ja mikołajki umieszczałam albo na choinkach, abo w butach

Na tych zdjęciach widać, jak mam udokumentowane swoje prace, mikołaje i … stopy i to nie tylko moje;)

A tak w mikołajki wychodzi się od nas z domu

Należy sobie tylko wyobrazić jak wcześniej wygląda fabryka Świętego Mikołaja;)

Ten rodzaj kalendarza doczekał się też wersji gigant, gdy pracowałam w szkole- dzieciaki miały przez cały grudzień zabawę szukając prezentów z mapek ukrytych w mikołajkach.

choinki

choinki

Bardzo „seryjne”, a co za tym idzie można było nimi obdarować już sporo osób. Taka choineczka jest dość prosta w wykonaniu i łatwo dopasować jej wielkość do zawartości 😉

Ten kalendarz to mieszanina papieru, gliny (doniczki) i filcu (gwiazdki), przy czym te 2 ostatnie składniki;) w postaci gotowej (kupnej). Jak ktoś ma czas i pozwalają mu na to możliwość, to może i te elementy wykonać osobiście – ja ani czasu, ani możliwości wypiekania gliny nie mam, a doniczuszka (bo ma ona zaledwie 5 cm),w hurtowni kosztuje 80 gr, więc są „kupne” 🙂

skarpetki

skarpetki

Taki oto kalendarz postał 6 lat temu dla mojego męża i służy nam do teraz wypełniając się co roku na adwent cukierkami.

To jedyny i niepowtarzalny egzemplarz, nie zrobiłam z niego „seryjnej produkcji” i nawet nie powtórzę tego wyczynu, bo skarpetki robiłam na 5 wykałaczkach, zamiast na drutach, by były mniejsze (jedna skarpetka ma ok 4 cm wysokości).  Straszna dłubanina, ale efekt super 😉

anioły

anioły

Tylko pozornie nie jest to właściwy czas na tego typu inspirację – jak ktoś chce obdarować kilkoro dzieci to jest co robić. Ja zaczynam zazwyczaj produkcję koło sierpnia!

Jak się zobaczy radość dzieciaków z takiego kalendarza adwentowego, to nie można poprzestać na jednym i następnego roku robi się następne…

Największym plusem takich ręczne wykonanych kalendarzy jest to, że można w nich umieścić coś więcej niż tylko czekoladki, więc nadają się też jako prezent na mikołajki dla dorosłych.

Aniołki są wykonane w większości z papieru, ale główki mają z takiej lekkiej masy glino podobnej. Są też dodatki druciane (aureolki, włosy, ręce). Cały aniołek ma ok 6 centymetrów wysokości.

Słonik

Słonik

Trafiłam też na forum www.craftladies.org

Tam przeszłam porządną szkółkę filcowania – wykonałam kulkę i kostkę do gry i wtedy to zorientowałam się, że prace wykonane do tej pory były za mało ubite (niedofilcowane).

No to jak już wiedziałam jak zrobić figurkę porządnie –  powstał słoń – miały być 4 słonie i każdy z kokardą na ogonie… 🙂 ale jakoś do tej pory nie było czasu i wisi sobie ten biedaczek sam na lodówce – bo zamontowałam mu w środku magnes, więc się jej ładnie trzyma.



Buciki

Buciki

W filcu się zakochałam! Dostałam też puchnącą, antypoślizgową farbę, a córka zaczęła właśnie chodzić – no więc, zaczęło się kłucie – jedną igiełką na gąbce. Nie wiem, czy to kwestia przyzwyczajenia, czy tego jak kto „zabiera się do tej roboty” – ale mi jakoś długopisem z większą ilością igieł i specjalną szczotą praca nie idzie 🙁 no więc filcowałam jedną. Ile wkłuć wykonałam nie mam pojęcia 🙂

Czesio

Czesio

I – nadal w tym samym roku – powstał też Czesio. Nie był, oczywiście :), do szopki- choć powstawał z okazji tych samych świąt, jako prezent- zdjęcie robił sam obdarowany.