Category Archives: wełna

Lepiej mieć za mało, czy za dużo czasu?

Lepiej mieć za mało, czy za dużo czasu?

Odpowiedź na to pytanie w przypadku figurek z czesanki nie jest taka prosta 🙂 Sama bym je chyba kłuła w nieskończoność, a jak mam trochę więcej czasu i wątpliwości co do wyglądu postaci to zaczynam kombinować i chyba wolałabym mieć go dużo mniej 😉
Ostatecznie królik pozostał taki:

6

7

8

999Ale zanim wyglądał tak jak wyżej, to miał kilka zmian w okolicach twarzy.
Pierwsza sesja zdjęciowa

1Patrzę na niego i uświadomiłam sobie, że brakuje mu wąsów- dorobiłam. No i wtedy się zaczęło! Najmłodsza pociecha stwierdziła, że królik takich kresek nie ma! No i co tu zrobić? No – jedyne wyjście usiąść z dzieckiem i obejrzeć coś „puchatkowego” 😉 Pierwsza płyta jaka mi wpadła w ręce – „Prosiaczek i przyjaciele”

No ale…, tam królik ma nie tylko wąsy ale i duże zęby i coś w stylu koziej bródki. Wszystko dorobiłam:

3Niby wszystkie elementy z bajki są, ale coś nie gra.
Wrócił małżonek i twierdzi, że wygląda jak chińczyk, no i że brody nie ma! No to udowadniam, że ma – puszczając tę samą bajkę, co najmłodszej 😉

Coś mi jednak w nim nie gra, może większy nos, mniejsze zęby?!

5

4Natknęłam się na bajkę „Nowe przygody Kubusia Puchatka” – wersja 2d w której owy królik brody jest pozbawiony! No to zlikwidowałam.

Dziś starsza pociecha powiedziała „mamo królik prawie taki sam, tylko w bajce bardziej zielony” :[
Poddałam się i został taki – pozostaje mieć nadzieję, że nowy właściciel nie będzie miał tyle obiekcji 😉

9Zrobienie figurki z dwuwymiarowej bajki nie jest takie proste. I nie zawsze jej trójwymiar jest największym problemem! Im więcej odcinków danej bajki tym gorzej! One żyją jakoś w naszych głowach, a tak naprawdę graficy ciągle je zmieniają 🙂 Przerabiałam już to przy Dzwoneczku (i jeszcze raz przyjdzie mi się w najbliższym czasie z tym zmierzyć 🙂 )

Myboshi – na pożegnanie zimy

Myboshi – na pożegnanie zimy

Taką mam nadzieję. Dziewczyny mają już czapeczki od jakiegoś czasu, ale ostatnio misie dorobiły się kopii czapeczki swojej właścicielki.

1Misiek Miśki 😉 nie ma już identycznej czapeczki, bo ciemnego szarego nam zabrakło. Fale niby są – ale ponieważ chciałam ich zrobić podobną ilość, to na tak małej czapce średnio je widać – na szczęście młoda mniej wymagająca i zaliczyła mamie wykonanie 🙂2

 

Mikołaj się szykuje

Mikołaj się szykuje

Najpierw w szaleńczym tempie wszystkiego poszukuje.

2

Gdy już wszystko znajdzie to wydaje mu się, że da radę ubrać się z zapiętym paskiem.
3Ale brzuszek troszkę za duży 😉

1

 

Najpierw skarpetki i czapka.
4

Potem już tylko buty.
5

I może się szykować w długą podróż.
6

Do wszystkich grzecznych powiedział, że dojedzie. Gdyby 24 lub 25 ( u mnie wtedy do domu się wkrada) jego nie było lub jakiś pozostawionych paczuszek – to naszykowałam trochę zdjęć, dla ułatwienia policyjnych poszukiwań.
99 9 8 7

imię: Mikołaj zwany Świętym (czasami dla jakiegoś dziwnego kamuflażu w niektórych rejonach przyjmuje jakiś pseudonim – Gwiazdor, Dziadek Mróz czy jakieś inne)

wzrost: 34 cm (czyli jak na moją produkcję to olbrzym)

waga: 246 gram

inne:
widywany jest:
– z czapką lub bez
– w butach, skarpetkach lub z gołymi stopami
– w odpiętym lub zapiętym pasku
– czasami dla niepoznaki ściąga okulary ( ale słoneczko świeciło za krótko i nie dałam rady uwiecznić na zdjęciu)

opis charakteru (tzn. wnętrza 😉 ):
– generalnie miły i przytulny – w 99,999% składa się z wełny
– musi realnie patrzeć na świat i wszystko twardo trzymać, więc okulary i klamra paska są metalowe

To jest wersja oficjalna całego procesu przygotowań – ponoć jakieś fotki posiadają też paparazzi 🙂

 

może chociaż wiosna…

może chociaż wiosna…

Skoro do lata jeszcze bardzo daleko, to może jakaś wcześniejsza wiosna.
W roli głównej 2 czapeczki.
Jedna filcowana na mokro przez Martusię (z moją niewielką 😉 pomocą)

Druga wykonana w całości przez babcię, na szydełku – ja nie cierpię robić nic z wełny już w motku 🙂

1

23

To coś z tyłu (boku) to słoneczko – tak se wymyśliła to tak ma. Właściwie mając 5 lat człowiek wie najlepiej w czym i jak mu jest dobrze, a mama to już zna się na tym najmniej – będzie już pewnie tylko gorzej 😉
4

skarpetki

skarpetki

Taki oto kalendarz postał 6 lat temu dla mojego męża i służy nam do teraz wypełniając się co roku na adwent cukierkami.

To jedyny i niepowtarzalny egzemplarz, nie zrobiłam z niego „seryjnej produkcji” i nawet nie powtórzę tego wyczynu, bo skarpetki robiłam na 5 wykałaczkach, zamiast na drutach, by były mniejsze (jedna skarpetka ma ok 4 cm wysokości).  Straszna dłubanina, ale efekt super 😉