Trochę trwało zanim udało się „oswoić” tego smoka i na duuużą próbę wystawiał cierpliwość przyszłego właściciela 🙂
Choć na zdjęciu nie widać, skrzydłami zgodnie z życzeniem da się poruszać.
No i koniecznie miał to być smok z drugiej części „taki jakby muśnięty farbą”.
Te wypustki (przepraszam za moją ignorancję w dziecinie anatomii ciała smoczego) są niebieskie z jednej strony, bo ciężko było rozświetlić Szczerbatka od środka 🙂
Mnie się to kojarzy z grzebieniem ;]
świetny!
Absolutnie boski 😀
Uwielbiam szczerbatka:) jest jedyny w swoim rodzaju, a Twój…czapki z głów…fantastyczny ♥