Najpierw zdjęcie na drzewie:
Jak się trochę oswoiła, to zdjęcie dało się zrobić bliżej;)
A potem to już nawet u dziewczyn w łapkach:
U mamy też siedziała (ten brud na ręce i nodze spowodowany upadkiem z drzewa – tak to jest jak się próbuje latać przy tak silnym wietrze – dobrze, że się skrzydło nie złamało, bo siostry bliźniaczki jeszcze nie ma 🙂 )
Wiem, że nie jest to tak do końca twarz Dzwoneczka. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko, to że to już czwarta głowa tej wróżki, więc (maksymalnie wkurzona) postanowiłam już ją zostawić. Tak naprawdę Cynkę przypomina najbardziej do góry nogami. No ale co zrobić, Miśka zadowolona, tata różnicy nie widzi, tylko wsparcie w Marcie, która skomentowała, że ma dziwne poliki. Dobrze, że choć ktoś w domu mnie popiera, bo wariactwo byliby mi w stanie wcisnąć:)
Dzwoneczek ma w środku drucik, więc daje się ją naginać – ale trzeba się postarać, bo ufilcowana na kamień.