Chyba pierwsza próba zmierzenia się z czymś żywym, no powiedzmy pierwsza dokończona- na pierwszą mój m. czeka już 3 lata.
Jest to wersja mini, bo ma być zawieszką do plecaka (stąd też pojawiające się czasami kółeczko na zdjęciach)
Dziewczynka:
Podoba mi się wersja tej bajki. Nowa ma ładnie narysowany trójwymiar, a jednocześnie zachowuje to, co bardzo ważne (przynajmniej dla mnie) stare rysunki. Choć wydaje się to niemożliwe, jest o tym, o czym jest „Mały Książę” jednocześnie będąc czymś nowym. Mi się podoba – choć jest trudna. Wybierając postać do zrobienia na pierwszą wyjściową imprezkę urodzinową młodej nie wiedziałam, że drugie jej zetknięcie z Małym Księciem (pierwsze miała w kinie) będzie niełatwą lekcją życia (jak to u Małego Księcia).
Mama (taki gatunek człowieka), to ma tak, że chciałaby, aby tych trudnych lekcji w życiu tych małych stworków nie było, a nie stawać się przyczyną „produkującą” je – więc sama trudną lekcję przechodzi 🙁 No nic, jutro przynajmniej będę wyspana 😉
Zostawiam was z samymi zdjęciami 😉
Zamówiony rok temu – trafił do swojej właścicielki:Nie żeby trzeba go było tyle czasu robić, ale ciocia obiecała na następne urodziny – więc obietnicy dotrzymała 😉
A żeby był bardziej wyjątkowy i pasował do reszty prezentu dostał swoją własną czapeczkę.
Razem z nią i dużą czapą wskoczył do kartonika i pojechał na urodziny pod koniec stycznia 🙂