Czyli jak próbuję wpoić dziecku, że ludzie których spotyka w swoim życiu są ważni!
Dziś ostatni trening z „oswajania z wodą” Marty.
Pewnie i tak jakby się nie nie starała, nie jest wstanie na dłuższy czas zapamiętać swojego pierwszego nauczyciela (trenera), choć spotykała się z nim 2,5 roku ze swojego niespełna 3-letniego życia.
Jacyś ludzie w dzieciństwie kształtowali w nas jakieś umiejętności- takie na całe życie, a my nawet ich nie pamiętamy… no cóż, panowie trenerzy starsi od mojej córki 😉 więc przynajmniej im pamiątka zostanie.
Żabki – trochę miały przypominać zajęcia 😉 (białemu panu Marcinowi)
I delfinek (czarnemu panu Marcinowi – jak mówi Marta)